
Uwagi i odkrycia Spidera po koncercie Diamandy Galas we wrocławskim Imparcie (na który zakupiłam bilety po zbyt krótkich konsultacjach. Zresztą jedyne, co interesowało Spidera, to jak długo TO potrwa, bo on ma prace do sprawdzania:) ubawiły mnie do łez:
- Ty możesz sobie eksperymentować, ale na drugi raz beze mnie.
- Trzeba było powiedzieć, że potrzebujesz silnych wrażeń słuchowych, zabrałbym cię do tartaku. Dałoby się dwóm panom na piwo, żeby ponabijali rytm... wyszłoby taniej.
- W czasie pierwszej części stwierdziłem, że ja też potrafię grać na fortepianie!!
***
Obecnie Szwagierka nęka Spidera MMSami z wizerunkami Diamandy i linkami do jej utworów... :)
***
Pierwsza część koncertu Diamandy Galas, czy też performansu muzycznego, jak stoi w broszurce-programie, oparta na poemacie "Szpital malaryczny" niemieckiego ekspresjonisty Georga Heyma, naprawdę do mnie trafiła. Głos Galas o niezwykłej skali i możliwościach, jej ekspresja, dźwięki fortepianu, światło sugestywnie tworzyły atmosferę schyłku, końca, braku nadziei, przeczucia apokalipsy.
Druga część, na którą złożyły się teksty Galas i Heyma, męczyła monotonią interpretacyjną i manierycznością. Konwencja, w jakiej porusza się artystka, wydawała się coraz bardziej sztuczna, na granicy pretensjonalności, tworząc dystans nie do przeskoczenia między odbiorcą (znaczy mną i Spiderem, nie wiem, jak reszta) a przekazem.