Podczas ćwiczeń.
Spider: Co pan tak zawzięcie esemesuje?
Student: Do żony do szpitala.
Spider: Coś poważnego?
Student: Nieee, nudzi jej się... Potem będzie rodzić.
Spider: Pan tu sobie problemy numeryczne rozwiązuje zamiast siedzieć z żoną w szpitalu??
Student: Ale to będzie cesaarka...
Spider: Tym bardziej.
Student: Ale to nie pierwszy raaz...
Nic tylko uczyć się od studentów :)
niedziela, 29 grudnia 2013
poniedziałek, 23 grudnia 2013
Zwierzęta ludzkim głosem...
Błogiego
Świętowania
Narodzin
Każdego
Nowego
Dnia
Roku
życzą
Bee i Spider
P.S. Aura nam nie pomaga w odczuciu świątecznego nastroju, więc niech pałeczkę przejmie Claude Monet i jego świetliste śniegi zatytułowane "Sroka". Celem uzyskania efektu ... świąt należy wpatrywać się w obraz(ek) przez minutę bez mrugania :) Przy tej okazji postuluję zamianę wyrażenia "gapić się jak sroka w kość" na "gapić się jak sroka w śnieg" :)
Świętowania
Narodzin
Każdego
Nowego
Dnia
Roku
życzą
Bee i Spider
P.S. Aura nam nie pomaga w odczuciu świątecznego nastroju, więc niech pałeczkę przejmie Claude Monet i jego świetliste śniegi zatytułowane "Sroka". Celem uzyskania efektu ... świąt należy wpatrywać się w obraz(ek) przez minutę bez mrugania :) Przy tej okazji postuluję zamianę wyrażenia "gapić się jak sroka w kość" na "gapić się jak sroka w śnieg" :)
środa, 18 grudnia 2013
Życie jest podróżą
Słowo się rzekło, wracamy do Marsylii (jak tak dalej pójdzie, będę musiała wcisnąć ją do tytułu bloga;) by dokonać prezentacji:
artysta rzeźbiarz urodzony w 1960 na południu Francji i tutaj nadal tworzący (bo któż by się chciał stąd wyprowadzać?:)
Na jego hipnotyzujące, pojemne znaczeniowo dzieła z cyklu "Podróżnicy" natknęliśmy się na placyku przy Starym Porcie. Nie można przejść koło nich obojętnie, trzeba próbować wypełnić te puste miejsca...
Monsieur Bruno Catalano
artysta rzeźbiarz urodzony w 1960 na południu Francji i tutaj nadal tworzący (bo któż by się chciał stąd wyprowadzać?:)
Na jego hipnotyzujące, pojemne znaczeniowo dzieła z cyklu "Podróżnicy" natknęliśmy się na placyku przy Starym Porcie. Nie można przejść koło nich obojętnie, trzeba próbować wypełnić te puste miejsca...
Można oczywiście pozwolić pięknemu, frapującemu otoczeniu wykonać za nas robotę i mieć chwilę satysfakcji (czyt. krótkotrwały efekt zasypanej dziury;) Zresztą kto powiedział, że życie nie może być kolekcją takich właśnie momentów? Kilku mędrców, którzy nigdy nie byli w Prowansji? ;)
Ktoś zapytał zasadnie, czy te rzeźby są do połowy puste, czy do połowy pełne... Wiele zależy od tego, z jakim "bagażem" się podróżuje (z torebeczką od Hermesa pewnie przyjemniej niż z plecakiem emigranta czy tobołem uchodźcy).
Najbardziej zafascynowało mnie chyba genialne przenikanie się dzieła sztuki i realnego świata, co odzwierciedlają moje niezdecydowane zdjęcia.
niedziela, 1 grudnia 2013
Pogwarki rodzinne
Popijam w sobotni poranek herbatę przed komputerem. Dzwoni telefon.
- Ciociu, jeśtem w kinie. Mogę do ciebie psijechać, jak źjem loda?
- Oczywiście Niuniuś...
Eee... Ile mam czasu na poranną toaletę, śniadanie i ogarnięcie mieszkania??? Gdy wpada Niunia następuje kategoryczne, totalne i wyłączne zaanektowanie cioci do celów zabawowych w pokoju zamkniętym dla innych członków rodziny ("mamusiu, prosię, idź"; "wujku, nie psieśkadziaj"; tatuś nawet nie próbuje).
- ... tylko spytaj mamusię, za ile minut będziecie u mnie...
- Mamusiu, za ile minut źjem loda? - słyszę w słuchawce.
- Za pięć - odpowiada mamusia.
- Ciociu, będziemy za pięć minut.
- Aha... Niuniuś, daj telefon mamusi.
- Nie moźeś rozmawiać z mamusią, tylko źe mną.
- Mhm... W takim razie do zobaczenia.
- Buziaćki, pa.
Pędem do łazienki.
- Ciociu, jeśtem w kinie. Mogę do ciebie psijechać, jak źjem loda?
- Oczywiście Niuniuś...
Eee... Ile mam czasu na poranną toaletę, śniadanie i ogarnięcie mieszkania??? Gdy wpada Niunia następuje kategoryczne, totalne i wyłączne zaanektowanie cioci do celów zabawowych w pokoju zamkniętym dla innych członków rodziny ("mamusiu, prosię, idź"; "wujku, nie psieśkadziaj"; tatuś nawet nie próbuje).
- ... tylko spytaj mamusię, za ile minut będziecie u mnie...
- Mamusiu, za ile minut źjem loda? - słyszę w słuchawce.
- Za pięć - odpowiada mamusia.
- Ciociu, będziemy za pięć minut.
- Aha... Niuniuś, daj telefon mamusi.
- Nie moźeś rozmawiać z mamusią, tylko źe mną.
- Mhm... W takim razie do zobaczenia.
- Buziaćki, pa.
Pędem do łazienki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)