Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pogwarki uliczne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pogwarki uliczne. Pokaż wszystkie posty

środa, 28 lutego 2024

O dziwności i uważności

Jakiś czas temu znajomy antykwariusz pokazał mi chiński zwój przedstawiający dwóch jeźdźców na koniach pędzących z napiętymi łukami za niewielkich rozmiarów stworzeniem. Zachwycaliśmy się elegancją i kunsztem malunku na papierze, mistrzowskim oddaniem ruchu oraz niezwykłą, wręcz brawurową kompozycją, bowiem ścigane zwierzątko umykało w prawy dolny róg, niemal na granicy papieru. Jedynie tożsamość stworzenia budziła wątpliwości... Ni pies, ni wydra czy raczej ni sarna, ni mysz... Nic się nie zgadzało w proporcjach. Deliberowaliśmy, że to może fantazja artysty, bo o nieudolności nie mogło być mowy, albo mityczny stwór, jak qilin, którego prezentowano z głową smoka, rogami jelenia, ognem lwa, rybimi łuskami na tułowiu... Qilina, feniksy, smoki widywałam jednak wielokrotnie na chińskich zwojach czy porcelanie, ową dziwną istotę po raz pierwszy...

Kilka dni później wychodząc od znajomych usłyszałam fragment piosenki nuconej przez ich córkę, uczennicę drugiej klasy podstawówki:
"Myszojeleń zagrożony wyginięciem,
 Myszojeleń najmniejszy przeżuwacz świata...
(...)
 Myszojeleń nie pomyl go przypadkiem z sarną."

Coś mnie tknęło... W domu natychmiast zarzuciłam sieci i... bingo!

Kanczyl srebrnogrzbiety zwany popularnie myszojeleniem to niewielki ssak występujący w Wietnamie, być może także w Kambodży i Laosie. Po 1990 roku uznany za wymarły gatunek, ponownie zaobserwowany w listopadzie 2019.

W czasie kiedy powstał malunek, kilka wieków temu, populacja kanczyli miała się zapewne lepiej i występowała również w Chinach, co najmniej południowo-wschodnich.
 
Tak właśnie bez większego wysiłku i szeroko zakrojonych poszukiwań zidentyfikowałam zagadkową istotę z antycznego zwoju. Sama do mnie przybiegła. :)
Czasami w przedziwny sposób wszystko się ze sobą łączy... Wystarczy patrzeć i słuchać. I jak tu nie być fanką uważności?


poniedziałek, 18 stycznia 2016

Pogwarki uliczne

Jadę tramwajem. Za mną siedzi pan, który nawija donośnie przez telefon. O wizycie u gastrologa, o jakimś badaniu, którego na NFZ nie mógł wykonać, bo do końca roku, tak, tego roku limit wyczerpano, to sobie zrobił prywatnie, gdyż kosztuje 80 zł, nie to co jakieś inne badania zlecone przez profesora, które kosztowałyby 30 tysięcy. Mówił, żeby rozmówczyni nie jadła takich byle jakich lodów, w dodatku zimą, tylko wpadła do Wrocławia, to pójdą na pyszne, zdrowe jedzenie. Do Turka, na świeżego kebaba.
Wszystko to i dużo więcej usłyszałam przez dwa przystanki. :)
Jednak najbardziej podobało mi się, gdy pan zagajony przez interlokutorkę o swą lokalizację odparł:

- Jestem w tramwaju... Taak... Rzeczywiście, wyjątkowo cicho jest.

Ewidentnie nie słyszał siebie... :)

sobota, 18 października 2014

Pogwarki o diecie i etyce

Park Wschodni. Siedzimy na schodach nad rzeczką i obserwujemy łabędzia.
Przechodzi pani z psem przypominającym z pyska tapira.
- To jest łabędź - tłumaczy właścicielka pupilowi.
Psina spogląda na pierzastego z umiarkowanym zainteresowaniem.
- Tego się nie je - pani kontynuuje lekcję przyrody i etycznego odżywiania.
:))

"I kto tu kogo obserwuje?"















niedziela, 21 września 2014

Sztuka niejedno ma imię?

Na niedzielnym targu pod młynem wymieniam z panem handlującym obrazami "od 10 do 50 zł", jak głosił napis na kawałku kartonu, uwagi na temat dzieła wybijającego się na tle innych tematyką. Przedstawia ono coś jakby opalonych greckich bogów, być może Posejdona i jego syna Trytona, zasadzających się na bladolice nimfy morskie. Malarz niespecjalnie radził sobie z proporcjami ciała, kobiece siedzenie fascynowało go do tego stopnia, że umieścił je na pierwszym planie i powiększył aż do łopatek, ale był niewątpliwie mistrzem ekspresji twarzy.



Chcę zrobić zdjęcie obrazu telefonem, lecz przez dłuższą chwilę nie mogę go włączyć.
- Zbuntował się - mówię.
Pan na to: Widać zna się na sztuce.
:)


***

"Okeanidy" Gustawa Dore
Takich nie uświadczysz pod młynem.

sobota, 14 czerwca 2014

Pogwarki uliczne

Maszerowałam Bulwarem Włostowica, wiodącym przez Wyspę Piasek od Mostu Piaskowego do Tumskiego. Mijając dwóch młodych mężczyzn siedzących na ławce usłyszałam, jak jeden relacjonował:

- Zadzwoniła i powiedziała: "W poniedziałek będę we Wro". Ja do niej: "Wyjdę po ciebie i pojedziemy do domu się zabawić". Ona na to: "Dobrze".

Szłam zbyt szybko, by poznać dalszy rozwój wypadków. Dwie sekundy później mijałam się z dwiema starszymi paniami i bardzo wyraźnie dobiegło moich uszu:

- We wtorek usiadłam do Starego Testamentu...

Wszystko ma swój czas a czasu nie ma za wiele ;)

sobota, 15 lutego 2014

Pogwarki uliczne o antykach

Stałam przylepiona do szyby antykwariatu, którego właściciel ceni swoją wolność ponad wszystko i otwiera, kiedy ma na to ochotę. Tego dnia nie miał. 
Zapuszczałam w głąb żurawia próbując wypatrzyć na ścianie secesyjną rycinę, na którą zachorowałam od pierwszego wejrzenia i pomimo wewnętrznej walki oraz niejakiej perswazji z zewnątrz nie potrafiłam zapomnieć pięknego wizerunku uśmiechniętej kobiety niosącej wazon chryzantem.

Tymczasem z klatki schodowej kamienicy wyszedł pan, co to za kołnierz nie wylewa. Tego dnia nie wylał jeszcze zbyt wiele, więc spojrzał na mnie dość przytomnie, uśmiechnął się uwodzicielsko i zawyrokował:

- Pani za młoda na takie stare graty.

Żeby to było takie proste!

Może gdybym pozostawała przez rok na diecie adwersarza, byłabym bardziej skłonna zaakceptować tę zwodniczą konstrukcję myślową...



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...