Drodzy, mam wrażenie, że składałam Wam życzenia tak wiele razy przy różnych okazjach, że "tą razą" obawiam się powtórzeń... Zatem, coby zmniejszyć prawdopodobieństwo tych ostatnich, będzie raczej węzłowato: ŻEBYŚMY NIE PRZESPALI ŻYCIA NIE PRZEGAPILI TEGO, CO DLA NAS WAŻNE Wam i sobie Pszczółka
Przedwiośnie oraz początek wiosny mamy słoneczny, bardzo kulturalny i... waleczny. Pająk pracowicie tka swoje sieci szarpiąc się przy tym z grypą, przeziębieniem lub kaszlem oraz dzielnie towarzysząc mi w teatrze i na niektórych koncertach. Niunia zmaga się ze szkołą oraz rodzicami i dostaje najwyższy wymiar kary, który polega na tym, że "przez jakiś czas nie będziecie się spotykać" (że niby ze mną, ulubioną ciocią; co gorsza, nie ma gdzie wnieść apelacji). Ciocia tymczasem walczy z czasem latając z wystawy na koncert, z kina do teatru (oraz wklepując w różne miejsca różne kremy). Cierpią na tym domowe obowiązki, ale po co komu zupa, kiedy w kinie grają Trzy billboardy za Ebbing, Missouri, a w klubie daje koncert Natalia Przybysz z zespołem. Oba wydarzenia skwituję na razie krótkim, emocjonalnym WOW!!!, choć obydwa zasługują na długie, pełne uznania analizy mistrzowskiego warsztatu i wykonania, fascynujących pomysłów, ważnych i interesujących treści.
****
Poniżej zamieszczam słońce przyłapane na świecącym uczynku - na wyspie Daliowej w łukach "Nawy" autorstwa Oskara Zięty i pod żelbetowymi łukami Hali Targowej.
Miłość w świecie wyobraźni nie do końca się sprawdza (polecam poprzednią notkę).Niunia przechodzi do realu. Dialogi zrelacjonowane przez Spidera. Tenże przewozi dziewczynkę ze szkoły do oczekującej w domu ciotki. - Wujku - dobiega go z tylnego siedzenia - chciałabym rozkochać w sobie Michała, ale nie wiem, jak to zrobić. Wujkowi rzednie mina. - Ja... nie mam pojęcia. Zapytaj ciocię. - Ciocia będzie wiedziała? - Na pewno. (Ale skąd ta pewność?:) - Pytałam już babcię, tylko jej pomysły nie za bardzo mi się podobają. (Możliwe, że miały związek z regularnym czesaniem włosów. ;)
Ciotka ze zrozumieniem i gorliwością udzieliła kilku rad, które uznała za przydatne dla ośmiolatki (o włosach też było :), ale równanie X+Y=WM (Wielka Miłość - jakby kto zapomniał) jest, niestety, bardziej skomplikowane niż problemy milenijne i bez pomocy istot o wyższej inteligencji z odległych galaktyk raczej nie uda się go ludzkości rozwiązać. Pozostaje trzymać kciuki za N.
Zdjęcie pochodzi z wystawy "Siła kobiet" w Centrum Kultury Fama na Psim Polu i przedstawia prace japońskiej artystki Amiki Jibu.
- Ciociu, powiem Ci coś... tylko, żebyś nie wygadała moim koleżankom z klasy... i wujkowi. - Obiecuję. - Jestem zakochana... O żesz... Tego się nie spodziewałam po dzieweczce, która jeszcze niedawno twierdziła, że chłopaki są bleee. - A w kim? - W Michale, ale bawmy się już.
Za dwa tygodnie zapytuję Niunię: - Co słychać u Michała? - No... jest moim chłopakiem. Coś mnie tknęło. - A on o tym wie? - Nie. - I... nie przeszkadza ci to? - Niee. No, bawmy się ciociu.
Rozmowy z Niunią przypominają o najprostszych prawdach: Wyobraźnia w życiu i w miłości jest nieodzowna. :)
Demokratycznie i równościowo oddaję muzyczny głos panom. Od utworu Sweet amerykańskiej grupy Cigarettes Afer Sexnie mogę i nie chcę się opędzić. Gra mi w głowie albo w laptopie od kilku dni. Przedstawiciel gatunku zwanego niezwykle trafnie dream pop`em. Uwaga, naprawdę można się rozmarzyć i niebezpiecznie odpłynąć od rzeczywistości...
Piosenka idealna do kameralnego tańca we dwoje. (Spider wytrzymał dwie minuty, czyli jedną siódmą tej delikatnej, cudownie zapętlonej kołysanki... Dla mnie mogłaby trwać drugie tyle... :)
Z wysp szczęśliwych chciałabym Was teraz zabrać do jaskini, w której trwają rytualne, transowe tańce wokół ognia i rządzą pierwotne, nieujarzmione przez kulturę instynkty. Polska formacja BNNT i The Last Illiterate. Wytrzymajcie do szóstej minuty, potem jest jeszcze lepiej. Utwór idealny na poranne pobudzenie ducha walki przed trudnym dniem.
W kolejnej piosence zakochałam się od pierwszego słyszenia... Genialny "staroć", w którym smutek i rezygnacja wybrzmiewają na równi z pogodą ducha i nadzieją. Dwóch muzycznych gigantów John Lee Hooker i Van Morrison w niezapomnianym duecie I cover the Waterfront.
P.S. Poczułam się trochę jak prezenterka radiowa. Fajna robota :)
Drodzy, lepiej późno niż wcale (wierzę przysłowiom), dlatego pomimo posuniętego w dniach stycznia, pozwolę sobie pożyczyć Wam, żeby w Nowym Roku 2018 Wasze życie jak najczęściej przypominało kolorami, tematyką i atmosferą zaprezentowane powyżej płótno Maurice`a Denisa. Czego i sobie życzę. :) Bzzzz.... Bee