 |
Pojemniki z sake w jednej z świątyń w Nikko. Nieprzypadkowo znalazły się na początku tego wpisu ;) |
Dawno, dawno temu w chwili słabości naskrobałam kilka mniej lub bardziej niepoważnych wierszy zainspirowanych japońskimi porami roku, hołubionymi tam każda na swój sposób, indywidualnie i zbiorowo, urzekającymi naturalnym pięknem pejzaży oraz skomponowanych i wypielęgnowanych ogrodów, implikującymi również pewien dyskomfort natury fizycznej. Latem jest gorąco i wilgotno, jakby pływało się bez ustanku z głową zanurzoną w tropikalnym morzu, zimą zimno nie tylko na zewnątrz, ale również w mieszkaniach z racji nieefektywnego ogrzewania i filozofii życia każącej przetrzymać przeciwności losu, nie skarżyć się, nie narzekać i ... nie zmieniać. (To nie dla mnie.:)
Wracając do wspomnianej twórczości poetyckiej. Kilka dni temu odnalazłam jej próby w odmętach laptopa i doszłam do wniosku, że zbliżyłam się do sedna grafomanii, w związku z tym warto podzielić się tym osiągnięciem z sieciowym wszechświatem :)
lato
liże skórę
rozżarzonym jęzorem
diabła Oni
wyskośnia oczy
oplata wilgotnym
kształtem ośmiornicy
zemsta za bary sushi
fala cykad niestrudzenie
zalewa uszy
i każdy przejaw życia
umysłowego
jesień
w ogrodach buddyjskich świątyń
czerwone liście klonów
odbijają się w oczach
pielgrzymów
z nowoczesnymi aparatami
made in Japan
redukującymi efekt czerwonych oczu
zima
przeczekać
jak wytrwały bambus
wiecznozielona sosna
przyjaciele wypatrujący
pierwszych kwiatów śliwy
wiosna
różowe płatki wiśni na białym ryżu
i czarnych lśniących włosach dzieci
Wrota poezji są dla wielu zamknięte.
Jakby co, to Wy: