... jest tak lawendowo, że brak słów...
To tylko skromna porcja tego, co się tam wyprawia i co przywiozłam. Cd. z pewnością nastąpi, gdyż żądza podzielenia się tym miodem lawendowym jest we mnie wielka :)
Przepiękne zdjęcia! Aż mi tu zapachniało lawendą ;)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Psiknęłam zdjęcia esencją lawendową ;)
UsuńO dziwo, na polach pachnie mniej intensywnie, niż się spodziewałam. Trzeba się pochylić nad krzaczkiem.
Od dawna mi się marzy wyjazd na lawendowe pola w okresie ich rozkwitu. Niestety ten okres pokrywa się z najcięższym okresem w pracy, kiedy nie można brać urlopów. :( pozostaje więc patrzenie i wąchanie na blogach:)
OdpowiedzUsuńMieszkańcy dość wysoko położonych okolic miasteczka Sault, które odwiedziliśmy, zgodnie utrzymują, że lawenda kwitnie u nich do połowy sierpnia, więc być może jest dla Ciebie nadzieja :)
UsuńPiękne zdjęcia! Też mi zapachniało...
OdpowiedzUsuńMerci :) Też zaczynam coś czuć...
UsuńA propos... Okazuje się, że w Genewie także pachnie lawendą...
Miły Ktoś postarał się o przedłużenie naszych doznań węchowych stawiając doniczkę lawendy w pokoju i wkładając stosowne mydełka pod poduszki... :**