Spider pokiwał głową nad moją recenzją, posłuchał w internecie muzyki z filmu, zobaczył wywiady z twórcami.
- Chyba jeszcze raz bym to obejrzał - stwierdził.
Od kilku dni chodzi i podśpiewuje fragment z początkowego Work Songu:
Look down, look down,
you`ll always be a slave.
(Spuść wzrok, spuść wzrok,
Zawsze będziesz niewolnikiem.)
Pracuś znalazł swój hymn ;)
Jakież to słoooodkie, i podstępne! Nabierasz się, piekąc ciasta na pociechę??
OdpowiedzUsuńZ miejsca zwietrzyłam manipulację, ale w parę "projektów" dałam się "niewolnikowi" wmanewrować :)
OdpowiedzUsuńMyślisz, że to chybabym jeszcze raz - to też manipulacja? Bo ja po twoim wpisie poleciałam po raz drugi do kina i nie dostałam biletów (były Walentynki). Dzisiaj weszłam do kina i znowu nie było biletów :( - to chyba jednak się podoba, mimo narzekań na ilość cukru w cukrze (tzn. śpiewu w musicalu).
OdpowiedzUsuńO, Guciu, to już byłby makiawelizm... :O
UsuńCiekawe, co piszesz o kompletach na seansach, w Walentynki jasna sprawa, ale w przeciętną środę... Głupio się dziwię, bo przecie film zasługuje na takie zainteresowanie. Mam nadzieję, że nie będziesz musiała brać urlopu, żeby wejść w końcu na poranny seans :)
Szczerze mówiąc to i mnie zdziwił ten kłopot z nabyciem biletów, ale może miałam pecha, może w środę są jakieś akcje typu kup dwa bilety trzeci dostaniesz za pół ceny, albo do każdego biletu dodajemy cukierka ;)
UsuńPisałam komentarz o północy a pojawił się o 14.59 - hurra zyskałam tyle czasu :)
UsuńGuciu, w obliczu nowych faktów akcję "środy z Orange" typowałabym jako głównego podejrzanego zamieszania, choć wersja, że film samoistnie magnetyzuje tłumy bardziej mi odpowiadała :)
UsuńDziewięć dodatkowych godzin - toż to jak spadek od ciotki z Ameryki!!!
To dopiero nazywa się bogactwem- tyla czasu :) Co do filmu - może tłumy to niekoniecznie, ale fakt, że znajduje sporą publikę bardzo mnie cieszy. Udało mi się w końcu zarezerwować internetowo bilety i obejrzeć po raz drugi i mam nadzieję-nie ostatni. Sala pełna, ludzie na napisach wbici w fotel- to miód na moje serce. :)
UsuńA ja sobie podśpiewuję Red and Black- jeśli te dziwne dźwięki można nazwać śpiewem. Pozdrawiam pędząc na kolejną -mam nadzieję ucztę duchową.
Dobrą robisz reklamę tego filmu :) Bardzo się uśmiałam oglądając "klip". Konwencja musicali jest mi słabo znana więc efekt był piorunujący. Może jak się tu uporam z niektórymi rzeczami ruszę do kina? :)
OdpowiedzUsuńCzaro, tak między nami, to wszystko dla Hugh Jackmana ;)
Usuń"Złapanie" poetyki jest warunkiem koniecznym, żeby docenić. Oglądam teraz amerykańską wersję serialu "The Office", zrealizowanego w bardzo specyficznej konwencji, początkowo stwierdziłam, że jest dziwaczny i na pewno nie będę go dalej oglądać, ale przebrnęłam przez pierwsze dwa odcinki (b.krótkie) i obecnie mienię się zachwyconym odbiorcą :)
A ja chodzę po domu i nucę tę ulubioną piosenkę Spidera. Znaczy nucę... Przerabiam ją na prawdziwą operę. D. wkrótce straci sympatię do Spidera ;)
OdpowiedzUsuńD. powinien się włączyć, gdyż jako dwa niezgorsze pracusie stworzylibyście imponujące duo ;)
OdpowiedzUsuń