Na Pere Lachaise.
Spider, pełen świeżych jeszcze, gorzkich wspomnień z poszukiwania mieszkania do wynajęcia w Paryżu, gdzie wielu właścicieli oferowało skrzyżowanie rudery z klitką, stwierdził mijając
kolejny okazały nagrobek:
- Dziwię się, że jeszcze tu nie
doprowadzili wody i nie wynajmują grobowców. Z panoramicznym widokiem, z
piwniczką, spokojni sąsiedzi, jedyna niedogodność, że w tych mniejszych trzeba
spać na stojąco...
Przecież Polak potrafi w każdych warunkach - "się znaleźć". Lepiej było nie upubliczniać tej idei, bo nie wiadomo, czy nie trzeba będzie walczyć o prawa autorskie :)
OdpowiedzUsuńCi spokojni sąsiedzi to naprawdę duży atut, a jeszcze taaakie nazwiska :)
OdpowiedzUsuńCóżem narobiła??? Nie ma co iść na Pere Lachaise w przyszłym roku. Pomiędzy płaczącymi kariatydami będą wisieć sznurki z suszącymi się podkoszulkami, na kopułach nagrobków straszyć anteny satelitarne :)
OdpowiedzUsuńGuciu, sąsiedztwo rzeczywiście kuszące pod każdym względem :) Może daliby się zaprosić na parapetówkę, znaczy dziady.
Spider wczuł się już najwyraźniej w klimat paryskiego rynku nieruchomości. Słyszałam kiedyś o ośmiometrowym mieszkaniu do kupienia za 80 tys. euro...
OdpowiedzUsuńKatasiu, jesteś pewna, że nie chodziło o grobowiec? Miejsca w sam raz na dwa sarkofagi... życia w takim mieszkaniu sobie nie wyobrażam ;)
OdpowiedzUsuń