poniedziałek, 9 czerwca 2025

Na chorobowym

Choroba zakaźna zwana Japonią, od której byliśmy wolni przez ładnych paręnaście lat, powróciła. Po ubiegłorocznym pobycie najwyraźniej nie doleczyliśmy się... Uaktywniła się tym razem pod koniec kwietnia.

Wiśnie już przekwitły, ale azalie i wisterie w tym niebezpiecznym kraju to równie interesująca historia... Świątynia Shiofune Kannon-ji, oddalona 1,5 godziny pociągiem od Tokio, położona jest w dolinie usłanej setkami krzewów azalii. Wędruje się ścieżkami między nimi trochę jak we śnie szalonego japońskiego ogrodnika albo niczym bohater animacji Miyazakiego. Wrażenia nierealne... Aktualnie nie mam pewności, czy naprawdę tam byłam. ;) 





10 komentarzy:

  1. Faktycznie, widok jest tak niesamowity, że można zwątpić, czy to nie sen...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na dodatek w pełnym rozkwicie były azalie w moim ulubionym fiolecie... jakby moja podświadomość miała z tym coś wspólnego... :))

      Usuń
  2. Pięknie, kolorowo i zielono i jakiś spokój się z tego zdjęcia wyłania :) Jakbym słyszała brzęczenie owadów i śpiew ptaków i leciutki powiew wietrzyka. Mam nadzieję, że uda się nam zobaczyć już niedługo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbyś tam była. :) Dodaj jeszcze dla pełnego obrazka dźwięk dzwonu - o którym powinnam była wspomnieć, bo dodawał kolejny medytacyjno-surrealny wymiar - głęboki, niski dźwięk, jak nie z tego świata, rozlegający się w dość regularnych odstępach czasu z drewnianej otwartej dzwonnicy stojącej na wzgórzu po prawej stronie. Odwiedzający świątynię uderzają w dzwon po wrzuceniu datku do drewnianej skarbonki a przed pokłonieniem się bogini Kannon, której posąg góruje nad doliną.

      Usuń
    2. Również liczę na spotkanie aktualizujące. :))

      Usuń
  3. Ze sprawdzonych źródeł wiem, że Japonia piękna. Niestety nie było okazji zwiedzić. To znaczy okazja była, ale nie została wykorzystana. :) Może kiedyś. Jak to się mówi - "Jeszcze mam czas".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie to nie był TEN moment... Ale jeżeli zamajaczy Ci ponownie na horyzoncie coś na kształt Honsiu czy Kiusiu - leć jak w dym. :)) Fantastycznym bonusem ostatnich lat są mapy/trasy, słowniki w telefonach, które sprawiają, że satysfakcja jest podwójnie gwarantowana. :)

      Usuń
  4. Blog twój mi się nie uaktualnia, i nie widziałam świeżego zapisu.
    Ale cudowne zdjęcia, tak jak opowiadałaś🇯🇵🌼😊
    Ja znam takie haiku, do niedawna pamiętałam jeszcze po japońsku, umeo tabi ni-yande... Coś, że marzenia moje błądzą po bezdrożach.
    Ale miałyśmy fajne spotkanie ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zlot uporczywych blogerek (ze zróżnicowanym stosunkiem do peselu) udał się bardzo. :)) Super, że zechciało Ci się wpaść do Wrocławia na tych kilka godzin. :*
      Haiku odnalazłam, autorem oczywiście Basho, jego wersja jest dosyć ponura... Twoja zdecydowanie lepsza. :)

      Usuń
    2. https://matsuobashohaiku.home.blog/2019/10/28/matsuo-bashos-death-haiku/
      Ten bloger mógłby do nas dołączyć...

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...