środa, 29 maja 2024

Moje Kupidynki

Czy można było przejść obok nich obojętnie?




Te pozy, fryzury, twarzyczki... Jednemu włosy układają się w różki jak Mojżeszowi w licznych przedstawieniach, co oznaczało moce prorocze. Drugiemu oko uciekło na wysokość czubka nosa. Generalnie jak na barok przystało obaj mają rysy kupców w średnim wieku przedkładających wino nad wodę. Ten niesie gałązkę laurową niczym pułapkę do zarzucenia na upatrzoną ofiarę miłości. Ów gra prawdopodobnie na instrumencie muzycznym... (Sugestie, pomysły, konkrety względem identyfikacji - mile widziane.😊)

Nie jestem znawczynią kafelków z Delft, ale przeprowadzone post factum researchum zdaje się potwierdzać, że sprzedawca miał rację utrzymując, iż pochodzą z 17. wieku. Kafelki z motywem Amorków niosących atrybuty związane z miłością - łuki, strzały, wianki, ale również muzykujących, dokazujących, nawet siusiających wzorem młodocianego sąsiada z fontanny w Brukseli, stały się wówczas na tyle popularne, że znalazły swoje miejsce na jednym z piękniejszych obrazów Vermeera - Mleczarce. (Szukajcie, a znajdziecie.)





8 komentarzy:

  1. Mam zgoła nie muzyczne skojarzenia z drugim kupidynkiem. Dla mnie trzyma on w rękach wydłużone nieco słuchawki prysznicowe tudzież szczotki do szorowania pleców pod prysznicem, a więc skojarzenia mam higieniczne. Kupidynki na obrazie Vermeera znajdują się na wysokości połączenia podłogi ze ścianą- w rzędzie kafelków przypodłogowych zaraz za skrzyneczką, w której ja widzę dzbanuszek, czajniczek. Bez powiększenia wyglądają owe kafelki jak nieco upstrzona ściana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za frapującą hipotezę zakotwiczoną we wrocławskiej rzeczywistości hotelowo-łazienkowej. :) Powiązanie miłości z higieną - moim zdaniem doskonały kierunek. :)

      Usuń
  2. Słuchawki prysznicowe będą mi się już na zawsze z Wrockiem kojarzyć, po tym, jak okazałam się kompletną gułą nie potrafiącą uruchomić strumienia wody pod prysznicem, który uruchamiał mechanizm znajdujący się na wewnętrznej stronie słuchawki. O mały włos a miałabym cztery dni Dnia dziecka- czyli bez mycia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję, że jednak (zapewne w okularach;) udało się rozpracować system. Problem znam z autopsji... co hotel, to inny bajer w łazience... ;)

      Usuń
    2. Problem rozwiązał telefon do ... właściciela, podczas którego panu udało się sobie przypomnieć, jak działa jego prysznic, co ja natychmiast wypróbowałam w trakcie rozmowy kierując słuchawkę prysznicową sobie w buzię. Już nie miałam problemu z uruchomieniem strumienia wody... Tak, co hotel, co mieszkanie to nowinki, a starsza pani usiłuje nadążać. :)

      Usuń
    3. Telefon do właściciela - sprytne! :D
      Lepiej w buzię niż w "smartfona", jak dowodzi nasza wymiana doświadczeń sprzed miesiąca. ;)

      Usuń
  3. Pomyślałam, że to może jakaś dziwna kobza albo flet podwójny ale najbardziej podoba się teoria Gosi. Natomiast Marta ( moja córka) stwierdziła, że drugi amorek trzyma garotę dla niepoznaki przybraną listkami przeznaczoną dla niewiernych kochanków . Weermera odpuszczam, Gosia mnie ubiegła. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobzy, flety i garoty sprawdzone, ciepło, ciepło, przy ostatnim "instrumencie" nawet gorąco z przerażenia, ale szukam dalej. :) Dziękuję Tobie i Marcie za podjęcie gry i serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...