Wiedziałam, że jest efektowną blondynką, że pojawiła się w kilku odcinkach mojego ulubionego serialu "Rodzina zastępcza", że gra w innych. Przeczytałam gdzieś, że wydała album "Parsley" i nie śpieszyło mi się do jego przesłuchania z różnych uzasadnionych i nieuzasadnionych powodów, bo do tzw. śpiewających aktorów nie mam przekonania (Marysia Peszek wyjątkiem), bo wykonawczyni młoda i ładna, więc pewnie będzie grafomańsko o miłości w banalnym rytmie. W końcu jednak ciekawość świata kultury zatriumfowała, weszłam na niezastąpionego youtuba, wpisałam JULIA PIETRUCHA i po pierwszych dźwiękach zatkało mnie z wrażenia. Ciepły, niski głos, muzykalność i oryginalność Julii wypełnią kluby i sale koncertowe magią muzyki oraz publicznością.
Sympatia do Korteza trwa, niedawno podbudowana tym dźwięcznym i wdzięcznym utworem:
Polecam również świeżo powstałą stronę kolegi, miłośnika przyrody i fotografii: http://www.marekczubaszek.pl/ Zwróćcie uwagę na niezwykłe zdjęcie ze strony głównej - roślin, które wyrosły na omszałym głazie pośrodku strumienia - pięknie ilustrujące opozycję stałości i zmienności, trwania i mijania. Nadaje się na okładki czasopism podróżniczych, książek psychologicznych i na pocztówki ze złotymi myślami ;) W kinie japoński Kwiat wiśni i czerwona fasola O mocno doświadczonej przez los starszej pani, która swoją prawdą o świecie i zamiłowaniem do życia obdarza innych. O mistycznych związkach z przyrodą. Film jednocześnie smutny i pogodny. Wyzwalający.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz