Tak, słyszałam o istnieniu urządzeń zwanych zmywarkami, jednak wpasowanie takowej w naszą mini kuchnię zapełnioną fajansem i porcelaną wydaje się zadaniem odpowiedniejszym dla magika niż architekta wnętrz.
Krótki utwór, ledwie na opłukanie czajniczka do zielonej herbaty i umycie czarek starczyło, więc jeszcze jeden. Ten sam ślubny temat w męskiej wersji.
Zrozumiałam, dlaczego w Juesej w latach 50. i 60. powstawało tyle skocznych piosenek (nawet te o rozdzierająco dramatycznych tekstach mają dziarskie linie melodyczne). Przemysł muzyczny wychodził naprzeciw zapotrzebowaniu licznej wówczas grupy gospodyń domowych...
Się mi podejście podoba...
OdpowiedzUsuńWypracowane po latach czechowowskich dylematów :)
Usuń