W ten obrzydliwie ciemny, mokry dzień, gdy ledwie widzę klawiaturę, ale sztucznego światła nie włączę o drugiej popołudniu w ramach protestu przeciwko nadużyciom naszej strefy klimatycznej, nie pozostaje nic innego jak podać odtrutkę ze słonecznej Prowansji. Wracam do tego lipcowego dnia, gdy w cudownym czterdziestostopniowym upale łaziliśmy po Awinionie, zdominowanym przez festiwal teatralny...
40 stopni, uff. Mówisz, że to cudowne? pewnie masz rację bo na zdjęciach lazur na niebie wygląda zachęcająco.
OdpowiedzUsuńOj ciemno się zrobiło, dobrodziejko. Ciemność...
Poniosło mnie trochę z tą apoteozą upału, z przekory wobec zimowych mroków. Może jednak było o jakieś cztery stopnie za gorąco, ale światło i błękit, jak Jejmość Pani zauważyła, wszystko rekompensowały :)
Usuń