Wiosna wszystko zmienia. I nawet gdy czasem potwornie mi się nie chce zrywać o dziewiątej rano i jechać pod Młyn, to gdy już sunę wąskim chodnikiem w stronę bramy wejściowej, lawirując wśród masy ludzi, bacząc jednym okiem, żeby nie spaść z krawężnika, nie wejść w rower przed sobą lub nie zderzyć się z człowiekiem idącym z naprzeciwka, drugim okiem zerkając na liche przedmioty wystawiane na kawałkach tkanin rozłożonych wzdłuż siatki ogrodzenia przez handlujących na dziko, kiedy wkraczam przez pierwszą z trzech bram na teren targowiska i wchodzę w uliczkę z holenderskimi meblami retro, karmą dla zwierząt, sprzętem elektrycznym, widzę w tle placyk zapełniany coraz szczelniej przez sprzedawców używanych ubrań, w tym momencie, jeszcze zanim dotrę do moich ulubionych rzędów pudeł wypełnionych ceramiką, obrazkami i wszelkim barachłem, czuję, jak zagarnia i unosi mnie chaotyczna i nieposkromiona energia życia i w tej chwili nie chciałabym znajdować się nigdzie indziej. Ani we własnym łóżku, ani na wieczornej plaży w Saintes Maries de la Mer, ani w Muzeum Orsay. :)
Tropienie kiczu trwa. Czarowne nimfy stroją swoją śpiącą królową, wokół pełno kwiecia, jest po prostu ślicznie i właściwie mogłabym się do nich przyłączyć. |
Słodkie niewiasty, łabądki i kalie przylgnęły do secesyjnej żardiniery. |
Prawie Rafael... |
Kiczowaty "relikwiarz". W sam raz na zdjęcie ukochanego ;) |
Portret damy. W fantazyjnej technice kolażu. |
Piękny pchli targ:) Mam nadzieję, że i ja tam kiedyś dotrę, taki wybór!
OdpowiedzUsuńGdy tylko dotrzesz do Wrocka, porwę Cię tam niechybnie w niedzielny poranek :)
Usuń