- Mamunia siada tu, tatuś tu, a jak będziecie chcieli coś powiedzieć, rączka w górę.
"Cisza ma być, kochani!!" |
***
Giełda antyków i staroci. Handlarz rozmawia przez telefon z żoną.
- Za godzinę wracam. No, no. Zarobiłem na obiad. No. Dziesięć złotych.
"Może ja panu pożyczę..." |
***
- Tylko poproszę dorodne.
Sprzedawca na to:
- Pani się nie boi, będą ładne i grube jak ja.
"A kto chętny na brzoskwinię nieśmiertelności?" |
P.S. Zdjęcia z giełdy staroci przy ul. Gnieźnieńskiej oraz z targu pod Młynem Sułkowice.
Gratulują zapału nie tylko we wzrokowym penetrowaniu giełd staroci :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, by korzystać z bycia tam, w świąteczny dzionek trzeba wybrać się świtem?
Zapał owszem jest, wielokierunkowy ;)
UsuńPod młyn w niedzielę można dojechać nawet o 13. Choć to i owo poprzebierane, pietruszka podwiędła, a po starej porcelanie ani widu, handel nadal kwitnie, atmosfera gorąca i niepowtarzalna.
Chwyta za serce ta o obiedzie... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńRaz na wozie, raz pod wozem... i wciąż trzeba ten wóz pakować i rozpakowywać... Niełatwy to biznes. Ale pan nie wyglądał na zabidzonego, był raczej typem żartownisia :) Całuski dla paryskiego Satrapunia i serdeczności dla Ciebie :)
Usuń