Tęskno mi było za Francją, więc skorzystałam z pierwszej nadarzającej się okazji, żeby znaleźć się jak najbliżej niej i wylądowałam w ... niemieckim Saarbrucken, stolicy Saarlandu, 25 km od francuskiej granicy...
I ku swemu zdziwieniu znalazłam zgoła nie niemiecki wdzięk architektury i lekkość bytu. Ludzi o wielu odcieniach skóry wysiadujących w kawiarnianych i pubowych ogródkach oraz na ławkach przy głównym deptaku, bynajmniej nie lśniącym czystością, po parysku zaplamionym i zaśmieconym, co wyjątkowo uradowało moje frankofilskie serce. Puby i piwiarnie przeżywają wieczorami oblężenie. W najstarszej w mieście restauracji Zum Stiefel, serwującej dania lokalne, musieliśmy czekać na stolik, ponieważ był komplet gości, a kolejni chętni napierali i brali miejsca nawet przy drzwiach wyjściowych. Większość wyglądała na miejscowych, co jest najlepszą rekomendacją, tu i ówdzie słychać było obce języki, zwabione jak my dużą ilością pozytywnych recenzji w necie. Kulinarnie obyło się z mojej strony bez olśnień, choć wołowina była miękka, a sos na bazie razowego chleba ciekawy w smaku. Gwoli sprawiedliwości dodam, że Spider wielce chwalił saarlandowy specjał "spaetzle" z mielonym mięsem. Na restaurację o swojskiej nazwie Le Noir uhonorowaną dwoma gwiazdkami Michelin nie pozwoliliśmy sobie, ale donoszę, że istnieje takowa w niemieckim Saarbrucken.
W tymże mieście przechodzi się jezdnię na czerwonym świetle, nawet pod nosem niereagującej policji, tutejsza kolekcja sztuki nowoczesnej (nadmienię jedynie Renoira, Rodina i Maillola) przyprawiła mnie o estetyczny dreszczyk, a zawartość sklepów z antykami, pełnych przepięknych secesyjnych lamp oraz wazonów Emila Galle i braci Daum z pobliskiego Nancy, wzbudziła niepohamowane żądze... (Zostały jednak pohamowane przez dużego pana i małe karteczki z cyferkami.:)
Wesołych Świąt Wielkanocnych Pszczółko i Pająku! :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy pięknie i odwzajemniamy życzenia - spokojnych i miłych!
UsuńChyba że masz ochotę na oświecone i natchnione... :)
Pięknie, przestronnie, widno...a spaezli podają też w całej Szwajcarii, z sosikiem i mielonym mięskiem-pychotka! A desery? Czy mają jakieś specjalności? Żadnych zakupów więc?
OdpowiedzUsuńDo słodkich specjałów regionu zaliczają się ciasta z owocami, truskawkami, śliwkami, rabarbarem. W centrum co krok kuszą cukiernie z francuskim pieczywem i bajglami, w kawiarniach mrugają tłustym okiem konstrukcje tortowe. Osobiście zajadałam się pysznymi mazurkami migdałowymi oraz orzechowymi wypiekanymi w naszym hotelu.
UsuńCo do zakupów starociowo-antykowych, to mniej niż zero, gdyż za dużo zer, ale napatrzyłam się na prawdziwe cuda :)