Pierwsze kilometry: Fundacja Diny Vierny - Muzeum Maillol
Uchowało się dotąd przed mymi zakusami, choć zdobna rzeźbami i płaskorzeźbami, efektownie oświetlona po zmierzchu "brama" kusiła, żeby zajrzeć głębiej. Brama okazała się XVIII-wieczną Fontanną czterech pór roku, za którą kryje się niewielki dziedziniec otoczony kamienicami. Część z nich wykupiła w latach 90. Dina Vierny modelka i muza Aristida Maillola, celem utworzenia muzeum upamiętniającego tego rzeźbiarza i malarza. Historia 15. letniej dziewczyny, która przywróciła natchnienie 73. letniemu artyście, stając się dla niego ucieleśnieniem ideału piękna, zasługuje na odrębną opowieść.
Aristide Maillol, Dwie Diny, 1939, zdj. pochodzi z oficjalnej strony muzeum |
Serafina musiała ustąpić miejsca włoskiemu miłośnikowi miejskiej architektury. W Maillolu trwa czasowa wystawa Canaletto w Wenecji, która niczym wehikuł czasu przenosi do osiemnastowiecznej Serenissimy. Malowanej z wielką dbałością o detale architektoniczne i barwy budynków, o czym świadczy eksponowany brulion malarza ze szkicami miejsc i adnotacjami na temat kolorów ścian, proporcji budynków. Fascynująca jest możliwość obserwowania teatru codziennego życia toczącego się na wodach kanałów, ulicach i placach. Kupców, żebraków, sędziów, mieszczki, damy i gondolierów zajętych swoim tu i teraz.
Zdj. z netu |
Bee, widzę że rozszerzyłaś wpis :)
OdpowiedzUsuńByłam tu wcześniej i ponieważ nie znałam tego muzeum, pochodziłam sobie wprzódy po nim przy pomocy sztuczek sieciowych. Fronton-brama-fontanna faktycznie piękna i imponująca. Dziedziniec też prezentuje się niezgorzej.
Szkoda, że Serafina w podróży, jej kwiatów nie znam w oryginałach. Zduplikowana Dina też może być, pięknie ją stareńki admirator widział.
Weduta Wenecji piękna, lubię też te warszawskie.
Rodzaj wczesnego google/mapy/street wiev, z której to opcji korzystałam, starając się iść twoimi śladami.
Ewciu, odgrzebałam zdjęcie w archiwach, na świeże kręciłam nosem:) Ach, Paryż! Gdzie nie zajrzeć, wszędzie kryją się jakieś arcydzieła i arcyopowieści. Chociażby historia fontanny, która powstała dzięki napomnieniom Woltera, iż w Paryżu mało imponujących wodotrysków, a przy okazji użytkowych ujęć wody dla ludu. I król posłuchał filozofa! To się nazywa autorytet! Wybrzydzano potem, że wielka fontanna, a tylko dwa marne kraniki, że postawiono w wąskiej ulicy, nie na rozległym placu... To ustronne położenie uchroniło ją prawdopodobnie przed zniszczeniem przez rewolucjonistów lub budowniczych. Utrwalona w brązie, oleju i pastelu Dina mnie także się podoba, nie wybrzydzam :) O warszawskich panoramach później, bo zrobiło się długo i późno, lecimy zobaczyć dom-studio niejakiego Tsuguharu Foujity. Uściski
OdpowiedzUsuń