Pani Mila również nie poznała się na geniuszu Gaudiego. Po jego śmierci kazała przeprojektować wnętrza. Odznaczała się odrobiną przyzwoitości lub brakiem odwagi, więc nie zrobiła tego za życia twórcy. Muzy musiały narobić nie lada rwetesu na Parnasie, nazrzędzić się Apollinowi, że ten w końcu ruszył się z rydwanu i interweniował, i ocalił panoramiczny taras na dachu budynku.
Japońskie i chińskie kamienne ogrody przywodzą na myśl trwanie, niezmienność, stałość wśród szaleństwa przyrody poddanej nieustającym zmianom pór roku, nieuchronnemu procesowi wzrostu, kwitnienia, zamierania.
Gaudi stworzył kamienny ogród sztuki, który może symbolizować trwanie idei, myśli i niczym wehikuł czasu przenosi w mi(s)tyczny bezczas. Gorąco polecam tę chwilę lewitacji nad dachami Barcelony.
Tak to Bee sfotografowałaś, że zwątpiłam w swoją pamięć. Dwukrotnie spacerowałam po tych ogrodach, oglądałam z tarasów rozległą panoramę miasta, a pamiętałam inne wrażenia. Teraz odświeżyłam i urealniłam odczucia.
OdpowiedzUsuńCo znaczy oko wrażliwej artystki. Przy twoim postrzeganiu sztuki rydwany Apollina mogą stać, gdzie stoją.
Coś niezwykłego jest w tej architekturze Gaudiego, tak jakby dziecko ot tak sobie puściło wodze wyobraźni a cud, że udało mu się tak bajeczne projekty zrealizować -nieprawdaż? Z wielką przyjemnością polewitowałam sobie nad Barceloną...
OdpowiedzUsuńNie wątp, Ewciu, pamięć to kapryśny i niezależny byt, który działa, jak chce i jak ma ochotę.
OdpowiedzUsuńNa panoramę Barcelony zerkałam, ale raczej jak na trzeci plan, tło i ekran do projekcji wizji Gaudiego.
Apollo na emeryturze?? ;)
Holly, dzięki niech będą Zeusowi (poeksploatuję jeszcze mitologiczny wątek), że znalazło się w ówczesnej Barcelonie sporo odważnych, postępowych, żądnych rozgłosu inwestorów gotowych oddać fundusze w ręce Antonia o nieskrępowanej wyobraźni!!!