Francuskie specjały na naszym stole co rano w zbyt dużych ilościach - nie obędzie się bez pokuty (chleb żytni i woda mineralna na śniadanie oraz herbata na kolację przez miesiąc po powrocie) |
Strumień w Fontaine de Vaucluse |
Lawenda przed opactwem Senanque |
Ochrowe skały w Roussillon |
Pozdrawiam słonecznie-serdecznie wszystkich wiernie-cierpliwie zaglądających na tego wrednie-leniwie milczącego bloga
Bee
Bee
Wspaniałe wakacje, Bee. Bardzo lubię Arles!
OdpowiedzUsuńKadry zapewne lepsze od tych, które od jutra - we WRO - zaserwują Nowe Horyzonty.
OdpowiedzUsuńŻyczę aby chwile trwały, skoro sobie tego życzysz!
Czaro, zakochałam się w Arles od pierwszego wejrzenia. Ze swoimi wąskimi uliczkami starego miasta, platanowymi alejami, antycznymi budowlami, cmentarzyskiem Alyscamp, o którym naskrobałam pean w ubiegłym roku, jest jednym z najbardziej czarujących i niezwykłych miast, jakie znam :)
OdpowiedzUsuńEwo, dzięki, chętnie zostałabym tu na kilka miesięcy. Ciemne sale kinowe przegrywają z lazurowym niebem, na dokładkę dobiegają mnie wieści, że we Wro dziś 21C... Zgroza! U nas 34C :DDDDDD