Polska reprezentacja zatrzymała się we Wrocławiu w hotelu Plaza, gdzie od rana tego dnia, w którym nieprzychylna Fortuna znów połamała skrzydła Nike znad Wisły, gromadzili się fani i kibice piłki oraz ją kopiących ze skutkiem nieprzewidywalnym. Większość kibiców była ode mnie roślejsza, bardziej barczysta i w dodatku zajęła miejsca przy barierkach o 6 rano, a nie wpadła na ostatnią chwilę.Widoczność miałam więc ograniczoną...Autokar reprezentacji sfotografował najwyższy członek rodziny - Spider:
Kominiarz zamiast przynosić szczęście zdrzemnął się i źle się skończyło.
Au revoir, Panowie!
Tylko koni żal...
Pod pojęcie koni można sobie podstawić: entuzjazm i wiarę kibiców, uniesienia, których nie doświadczymy, koszty poniesione na biało-czerwone gadżety, żegnającego się trenera Smudę, daremne wysiłki piłkarzy itd.
Oj żal, nie tylko koni. Atmosfera w mieście w tym dniu była fantastyczna. Szeroki uśmiech gościł na wszystkich twarzach, co w kraju smutasów - nieczęste.
OdpowiedzUsuńNa szczęście są i pozytywy, np. piękne zdjęcie Plazy, wygląda jak plazma (czyli TV plazmowy).
Na którą to plazmę wielu się przed Euro wykosztowało, by podziwiać Victorię naszych orłów.
Zwycięskiej Wiktorii brak, wciąż pozostało jednak wiele imion i wiele meczy od oglądania.
Ewo, atmosfera była bardziej odświętna, a miasto i ludzie piękniej wystrojeni niż przed procesją Bożego Ciała. Udzielał się nastrój radosnego oczekiwania.
OdpowiedzUsuńInteresujące zjawisko ta polska potrzeba igrzysk, masowego jednoczenia się czy to w radości, czy w smutku, leczenie narodowych kompleksów sukcesami w sporcie. A przecież mamy wspaniałe dokonania w teatrze, sztukach plastycznych, literaturze, z których możemy być dumni. Sztuka jest naszym najlepszym towarem eksportowym! I siatkarze :)
No wiesz bee, o czym ty w ogóle...
OdpowiedzUsuńUżywasz takich słów jak teatr, sztuki plastyczne, literatura...
Czy jeszcze ktoś potrafi być z tego dumny, gdy UEFA - gore!