Ma chere soeur zatęskniła za wieżą Eiffla, więc wpadła znów do Paryża.
Pierwszego wieczoru odbyła się uczta dla oczu...
a następującego po nim poranka ... uczta dla uszu, czyli sprzątanie liści na naszym osiedlu ;D
Gdybym wierzyła w reinkarnację, to uznałabym, iż ma chere soeur w obecnym niewinnym wcieleniu odpokutowuje grzechy poprzedniego, gdy była wynalazcą wiertarki udarowej :)
Zainteresowanych początkiem tej historii odsyłam tu
Nie wierzę w takie przypadki! To na pewno było wyreżyserowane, niech Siostra wie, że Paryż wita Ją specjalnie...
OdpowiedzUsuńHehe, Paryż gwarantuje niezapomniane doznania! ;-D
OdpowiedzUsuńPrzyjmijmy zatem wersję, że to miasto jest genialnym, dowcipnym i do tego niezwykle przystojnym reżyserem, który dba, aby widz nie nudził się ani przez chwilę, używając wszelkich dostępnych chwytów, z tymi poniżej pasa włącznie ;)
OdpowiedzUsuń