sobota, 10 września 2011

Prowansja - Dzień nieważne który - Arles

Arles to miejska kwintesencja Prowansji ze swoimi kamieniczkami i pałacami w ciepłych kolorach nierównomiernie spatynowanych przez upływ czasu, z dachami krytymi starą dachówką, z obowiązkowymi rzędami okiennic. Uczta dla oczu.




Klasztor Saint Trophime
Po Imperium Rzymskim miasto odziedziczyło cenny spadek w postaci amfiteatru, teatru, łaźni, kryptoportyku.
I Alyscamps. Niesamowitego antycznego, następnie wczesnochrześcijańskiego cmentarzyska. Aleją wśród jego kamiennych sarkofagów dochodzi się do opuszczonego romańskiego kościoła, zamieszkanego przez gołębie. Głęboką ciszę przerywa ich gruchanie na gzymsach potężnych filarów, trzepot skrzydeł pod kopułami, dźwięk kapiącej skądś wody. W jednej z bocznych kaplic ujrzałam widok jakby namalowany przez barokowego malarza... półmrok, pęknięta ściana, otwarty sarkofag, chory ptak siedzący na występie muru. Przejmujący obraz ruiny, upadku, przemijania - brakowało tylko napisu memento mori. Ale mógł to być również symboliczny wizerunek zapomnienia i cichego trwania w bezczasie. Nie zrobiłam zdjęcia, żeby nie profanować miejsca. Poza tym żadna fotografia nie oddałaby tego mistycznego nastroju.

Alyscamps zainspirowało Dantego, Van Gogha, Gauguina.
Widok na miasto z amfiteatru...
...w którym odbywają się obecnie popularne w regionie bezkrwawe korridy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...