Francuzi są ekspertami od zagospodarowywania wolnego czasu. Na plaży nad Sekwaną na nudę narzekać nie można.
Można natomiast poczytać...
Pospać będąc tubylcem...
i będąc japońskim turystą, który, jak już wspominałam przy innej okazji, potrafi beztrosko zasnąć na ławce przy głównym deptaku, a cóż dopiero w tak luksusowych warunkach...
Można dać się wymasować...
Pozwolić się zrosić...
Może nie wygląda, a jest przyjemne jak... spacer w chmurach. |
lub pośpiewać francuskie piosenki...
Ta aktywność cieszyła się największą popularnością. Większość Francuzów nie potrafiła oprzeć się pokusie przystanięcia i zaśpiewania przynajmniej kilku melodyjnych, skocznych lub rzewnych piosenek z repertuaru Piaf, Brela, Gainsbourga. Najzagorzalsi śpiewacy, trzon chóru, skoncentrowali się przy pianinie. Nieco dalej zaczęły tworzyć się małe centra taneczne, babcie z wnuczkami, dzieci z mamami, mężowie z żonami.
Można było jeszcze pograć w bule...
Pomachać do przepływających statków wycieczkowych...
Brakowało tylko sprzedawców "świeżych, pysznych jagodzianek" ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz