Przechodzi pani z psem przypominającym z pyska tapira.
- To jest łabędź - tłumaczy właścicielka pupilowi.
Psina spogląda na pierzastego z umiarkowanym zainteresowaniem.
- Tego się nie je - pani kontynuuje lekcję przyrody i etycznego odżywiania.
:))
"I kto tu kogo obserwuje?" |
Naprawdę, bidaka, przypominał tapira, joj. Żałuję, że nie zaprezentowałaś obu tych spektakularnych typów urody w kontrze.
OdpowiedzUsuńNatomiast ty do łabędzia pasujesz jak ulał, ta szyja ! :)
Ewciu :))
UsuńO tak, żal zaprzepaszczonej okazji, ale ów pies prócz głowy tapira miał jeszcze nogi sarny (niczym jakieś mityczne stworzenie) i pomykał rączo przed siebie. Łabędź ewidentnie chciał się zakolegować, może przez wzgląd na moję szyję ;)
Haha, jakbym slyszala siebie i Hobbita ;)
OdpowiedzUsuńMaleństwo ma apetyt na... życie ;)
UsuńFotka z łabędziem - pierwsza klasa! Cierpię na brak ładnych zdjęć (znaczy: ze mną ładną), a takie z szyją i uchem są najlepsze. I z łabędziem, of course. :)
OdpowiedzUsuńWięc zazdroszczę.
I wcale mnie nie dziwi, że nie pozowałaś z tapirem.
Na Twój kłopot, Tamaryszku, mogłabym zaradzić :) Masz ucho i szyję, ja posiadam aparat fotograficzny, łabędzia dorwałoby się na stawie, fasadzie albo secesyjnym wazonie... efekt murowany i zamurowujący :)
UsuńOk. Rozpoczynam przygotowania.
OdpowiedzUsuńBo szyję, owszem, mam. Ale chyba powinnam ją lekko rozłabędzić, czyli wydłużyć. Będę rozciągać. Byleby nie przesadzić, bo strusia szyja to już nie to.