Oto zapowiedź nowego postu, który się planuje, się obiecuje, się pisze nawet odrobinę, ale się skończyć nie może, jakby miał kandydować do Nike blogowej albo co. Nic z tych rzeczy. Będzie jasno, piękny dzień...
Czy zatrąbiłam/em wystarczająco wyraźnie? :)
Marsylskie dobre w każdej okoliczności. Nawet na słoniu, nawet wątpliwości zmyje. A ja sobie arganowe zafundowałam. Mydło, nie wątpliwości :)
OdpowiedzUsuńNie byłam świadoma tych cudownych właściwości mydła marsylskiego... ale skoro tak... nurkuję zaraz do szafy po zakupione na targu w Arles w zeszłym roku i wymydlę całe ;)
UsuńU nas mydła w stanie stałym nie schodzą. Kostka z Aleppo leży na mydelniczce od kilku miesięcy, wycieram ją tylko od czasu do czasu z kurzu...
Zatrąbiłaś i za...no właśnie. jak robią hipopotamy? Ryczą? W każdym bądź razie relacja z Marsylii zapowiada się ciekawie...czekamy na dalszy ciąg...
OdpowiedzUsuńHipopotamy hipczą, gdy są smutne i ryczą "hip, hip, hurra!", gdy zadowolone, hiphopują, by przekazać młodym wiedzę o prawach dżungli, hipopotamują, gdy przychodzi powódź ;) Wierszyk "Tuja" zamieszczony przez Ewę, wyzwolił u mnie pokłady pure-nonsensu...
OdpowiedzUsuńCd się przyrzeka :)
Będzie o mydle? A co z powidłem?
OdpowiedzUsuńNic nie wiem o pieniącej się Marsylii, ale argan też w siebie wcieram, działa jak placebo, czyli dwakroć tyle, ile może.
Nike odtrąbiona, spróbuj zdążyć przed Noblem. ;)
Tamaryszku, będzie (jak zwykle tutaj) mydło i powidło :)
OdpowiedzUsuńNobla w tym roku odpuszczę, po prostu nie dam rady przed godz. 13., umówiłam się do kina ;)
Argan atakuje z każdej strony... Koleżanki się myją, smarują... Jeszcze dwa miesiące temu nie wiedziałam o jego istnieniu, potem dostałam na targu pod młynem ulotkę od Marokańczyka i ledwiem mogła uwierzyć własnym oczom czytając o magicznych wręcz mocach oleju arganowego. Lepsze to niż kąpiele w wywarze z dziewic (nie wierzę, że to napisałam...) czy oślim mleku, więc zakupiłam stosowną flaszeczkę "SoBio", coby się przekonać na własnej skórze... Zastosowałam dopiero raz i mogę się wypowiadać jedynie na temat zapachu. Jest dziwny.
Witaj Bee:) Tekst o hipasach w odpowiedzi na komentarz Holly boski:) Kurcze, a ja nic nie wiem o oleju arganowym:):) Zapóźniona jakaś jestem.. Na relację z Marsylii czekam bardzo:) Pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuńBonjour Anex :) , ostrzegam - doczytasz i zapragniesz dać się porwać i natłuścić płynnemu złotu Berberów... bo dlaczego miałaby Cię ominąć uczta bogiń z daniem głównym - eliksirem młodości z Maroka ;)
UsuńHip, hip, hurra!... że komentarz inspirowany luźno "Tują" i ściśle hipopotamami przypadł Ci do gustu :) Serdeczności!