Znana Wam skądinąd parka chodzi po kolejnym parku. Tym razem wokół pałacu Chantilly. Pogoda zmienną jest. Niebo chmurzy się i rozsłonecznia, temperatura pikuje w dół lub momentalnie rośnie. Trwa w najlepsze zabawa, w której Bee bierze aktywny udział. Wkłada, zdejmuje i wkłada płaszczyk, mota chustę wokół szyi i rozsupłuje, zapina i rozpina koszulę... Raz jej za zimno, to znów za gorąco.
W końcu Spider pyta:
- A może ty jesteś zmiennocieplna, gadzino?
Oto naukowe podejście do kobiety...a chmury, jakby miały się za chwilę oberwać!
OdpowiedzUsuńZłośliwy stawonóg!! ;) Nie padało.
OdpowiedzUsuńS. słodziutki jak zawsze :-)
OdpowiedzUsuńBo jak nie być słodziutkim w takim otoczeniu.
Pięknie, pięknie, szkoda tylko że nie jest 'to' trochę bliżej...
Moje miłe, a jak Zygmuś 'gadał' do mnie - Ptaszyno, to cokolwiek z 'gadziną' może mieć wspólnego? Interpretacji, interpretacji trzeba mi. Spać nie mogę i do blogów 'paryskich' wracam, eh...
OdpowiedzUsuńPtaszyna z gadziną poza formantem słowotwórczym (końcówką) nie ma nic wspólnego:) Malutkie toto, słodkie, pięknie ubarwione, wydające przyjemne dźwięki, że ach! wielu amatorów ptactwa chciałoby zamknąć w klatce i widzieć, i słuchać codziennie, dokarmiając i pojąc odrobinkę. A ptaszyna to radość, lekkość, igraszki i swawole pod wielkim niebem, bez zbędnej troski o sprawy przyziemne. Teraz z grubej rury: wolność i marzenia o wolności, oderwaniu się od ziemi. W średniowieczu ptaki symbolizowały dusze! Voila!
OdpowiedzUsuńNo po prostu pięknie Cię Zygmuś ochrzcił. Śpij dobrze, ma Cheri!
OdpowiedzUsuńgad jeden, a chmury dramatyczne :)
OdpowiedzUsuńMój aparat ma osobowość histeryczną, więc nieco podkręcił ten dramat ;)
OdpowiedzUsuń