Wysiedli przez pomyłkę na niewłaściwej stacji, nie mają nic do roboty poza ... konfrontacją. Oglądamy ich w tym znaczącym momencie niczym motyle poddawane preparacji przed przyszpileniem w gablotce reżysera - moralizatora czy reżysera - manipulatora i wielkiego brata?
Także widzowie stanowią część spektaklu, oświetleni reflektorami, włączeni w projekcje filmowe, obserwujący i obserwowani.
Dokąd popędzi pociąg, do którego w końcu wsiądą, chcąc wydostać się z zabazgranej graffiti, obskurnej poczekalni?
Ulgę, spokój, być może ratunek wydaje się nieść uważna rozmowa, jaką, pośród agresywnego, pustego słowotoku, nawiązują stara kobieta - była więźniarka Auschwitz i introwertyczny, młody aktor, odtwórca Hamleta w szkolnym przedstawieniu...
Przy tworzeniu scenariusza Poczekalni.0 uczestniczyć miała Dorota Masłowska - ekspertka od współczesności, która jak nikt "czuje" nowomowę. Ostatecznie do tej współpracy nie doszło. Tekst wyłonił się podczas improwizacji na próbach, należy więc podkreślić odważny wkład aktorów w powstawanie przedstawienia. Aktorsko zespół Teatru Polskiego jak zwykle trzyma dobry poziom, co powtarzają do znudzenia wszyscy recenzenci, więc i ja nie daruję. Podobała mi się Halina Rasiakówna jako Pani Hubert, Wojciech Ziemiański - Pan Hubert, Krzesisława Dubielówna - Panisława i Mirosław Haniszewski w roli Mirka.
Scena na dawnym Dworcu Świebodzkim nie potrzebowała "charakteryzacji" i swoim autentyzmem przyczyniła się do jeszcze silniejszego zatarcia granicy pomiędzy teatrem, życiem i reality show. (Dokąd zmierza współczesny teatr?)
Ciekawych tego eksperymentu jest wielu - widownia była zapełniona, pomimo Wielkiego Piątku. Pod koniec pierwszego aktu zwolniło się kilka miejsc. Grupa starszych ludzi z hałasem opuściła poczekalnię. Ich pociąg podjechał najprędzej.
Ano, czyli p. Lupa - po wielu, jak sądzę, przymiarkach - wyszedł na swoje. Gdy 1,5 bodaj roku temu, zaprezentował spektakl 'Na Świebodzkim' większość widzów (mniej i bardziej obytych w teatralnych bojach) krzywiła się z niesmakiem.
OdpowiedzUsuńhttp://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/123295.html - to jedna z wielu ówczesnych konstatacji.
A więc, albo On, albo my dojrzeliśmy. Pozdrawiam
Znam tę recenzję z "Wyborczej", czytałam w dzień po premierze. Nie zniechęciła mię jednakowoż, zresztą nie jest jednoznaczna w ocenie, zasłania się kontekstem Kongresu Kultury. Moim zdaniem Poczekalnia.0 to niezły spektakl - na miarę czasów, w jakich żyjemy. Choć oczywiście wolę w teatrze słuchać cudownych fraz Czechowa :)
OdpowiedzUsuńDroga Bee, mało piszesz o tym przedstawieniu, a szkoda, byłabym bardzo ciekawa. Tak od siebie, czy w Tobie wzbudził jakieś emocje, czy to rzeczywiście jest portret pokolenia? Co z językiem? Scenariusz bardzo się różnił od tego oglądanego przeze mnie w Paryzu i zrobionego z francuskojęzycznymi aktorami z Francji i Szwajcarii. Jaka była reakcja młodych ludzi? Czy w Polsce taki teatr, taki język jest zrozumiały? Czy nie wywołuje szoku? Piszesz, że " Lupa stawia precyzyjną i przygnębiającą diagnozę zachodniej cywilizacji"-czy tylko zachodniej? Przepraszam, że Cię tak dręczę, ale temat mnie pasjonuje...
OdpowiedzUsuńHolly, wygląda na to, że moja minirecenzja pozostawiła Ci duży niedosyt. A ja, być może błędnie, ale od początku sobie założyłam, że nie będę się nadmiernie rozwodzić na temat obejrzanych filmów ani spektakli poprzestając na kilkuzdaniowych podsumowaniach. Co zresztą nie do końca udaje się realizować i w trakcie pisania następuje dziki rozrost:) Na niektóre z Twoich pytań znajdziesz jednak odpowiedzi lub ich sugestie w tekście.
OdpowiedzUsuńTymczasem lecę po kolei:
Czy "Poczekalnia.0" jest portretem pokolenia - na pewno też, choć bardziej odebrałam ją jako opis zjawisk kulturowych. Młodzi bohaterowie, ich rozmowy i poczynania, definiują pokazaną w spektaklu rzeczywistość, pokolenie rodziców reprezentuje niedobrane małżeństwo Hubertów, ona - egotyczna, niespełniona, zrezygnowana, on - pewny siebie, dominujący, próbuje ustanowić jakieś reguły, zaprowadzić porządek w poczekalni, uciekając się w końcu do desperackiego i komicznego jednocześnie aktu.
Panisława należy do najstarszej generacji, przeżyła okropności wojny, jest wycofana, ale potrafi się otworzyć i pięknie dzielić swoim doświadczeniem, kieruje nią obsesyjne poczucie obowiązku i troska o pozostawionego w domu podopiecznego.
Ten spektakl zyskuje na dokładnej analizie ;)
Język jest kolokwialny, niechlujny, często nieporadny, nie stroni od wulgaryzmów.
Teraz, niestety, muszę kończyć, ale postaram się wrócić do tematu. Mam nadzieję, że choć trochę zaspokoiłam Twoją niespożytą ciekawość :)
Jestem Ci niezwykle wdzięczna, i czekam na ciąg dalszy. Jednak ten polski spektakl jest jakiś taki złagodzony, dopasowany, może nawet uproszczony. Inne postaci, chyba zupełnie inne dialogi, w wersji francuskiej nie ma osób starszych, nie ma małżeństw, to jakaś zupełnie inna Poczekalnia. Przepraszam, że męczę, ale dla mnie Lupa jest rewolucjonistą, geniuszem... poszperam jeszcze, może ktoś się pokusił o porównanie obu spektakli? Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńChère Holly, Lupa zrobił kilka genialnych przedstawień - "Kalkwerk" (1992), "Lunatycy" (1995), "Immanuel Kant" (1996). "Poczekalnia.0" do historii teatru nie przejdzie, ma "momenty", ale jest zbyt nierówna.
OdpowiedzUsuń"Jaka była reakcja młodych ludzi?" - zapytujesz.
Młodzi ludzie stanowili na widowni większość, co świadczy, że wieść teatralna rekomendująca wśród młodzieży się niesie. Nie wiem, co sobie myśleli w trakcie i po. Mogę tylko powiedzieć, że na "mojej" "Poczekalni" publiczność reagowała żywo i prawidłowo, tzn. śmiała się i milczała we właściwych momentach. Na spektaklu w przeddzień, wg relacji znajomej, panowała grobowa cisza. Reakcje, wiadomo, zależą od dyspozycji i predyspozycji przypadkowego zestawu widzów na poszczególnych przedstawieniach, jak również tempa i jakości tych ostatnich.
Nie doceniasz, Holly, polskiego teatru! Od paru ładnych lat jest tak nowoczesny formalnie i językowo, że reżyserzy muszą się nieźle nagłówkować, żeby jeszcze kogoś zszokować czy zaskoczyć. Czy zrozumiały, to zupełnie inna para kaloszy. Ośmielam się twierdzić, że w pełni - dla nielicznych ;)
"Piszesz, że " Lupa stawia precyzyjną i przygnębiającą diagnozę zachodniej cywilizacji" - czy tylko zachodniej?" - dociekasz z zapałem.
Moim zdaniem zachodniej - zgodnie z definicją z wikipedii:
"Cywilizacja zachodnia, Zachód, Okcydent (łac. occidens, zachód) − cywilizacja społeczeństw współcześnie zamieszkujących państwa Europy Zachodniej, Europy Środkowej, Ameryki Północnej, Ameryki Południowej oraz Australię, Nową Zelandię, Izrael i Republikę Południowej Afryki."
Przyznam, że mnie wymęczyłaś ;) Zanim znów napiszę skrótową recenzję, dwa razy się zastanowię.
Pozdrawiam teatralnie :)