Paryżanie natychmiast zarejestrowali błękit na niebie i wylegli do parków, obsiedli kawiarniane ogródki wespół z turystami, dla których oczywiście kolor nieba nie jest czynnikiem decydującym o opuszczeniu czterech ścian, w końcu nie przylecieli ze wszystkich stron świata, żeby podziwiać hotelowe tapety.
Notre Dame dumnie prezentowała w słońcu przypory, sterczyny, maszkarony i inne detale gotyckiej architektury. |
Kolory naprawdę wracają do łask. |
Na moście św. Ludwika zawsze można liczyć na odrobinę rozrywki - od kuglarskich sztuczek polegających na noszeniu akwarium z rybkami na głowie po jazzowe i bluesowe brzmienia. |
W Paryżu przechodzimy ulicę głównie "na czerwonym", na temat tego miejscowego obyczaju zrobiłam wywód tutaj. Ów starszy wiekiem przechodzień wyróżniał się z tłumu białym, wykrochmalonym gorsem, białymi skarpetami w czarnych pantoflach, w ręce dzierżył równie białą, papierową torbę Diora. Do dziś zastanawiam się, o co chodziło z tymi skarpetkami?Prowokacja? |
Hotel de Chatillon - jedna z licznych w Marais dawnych rezydencji. Każdej chciałabym wydrzeć tajemnicę czasu, który przeminął. |
Skrzyżowanie ulicy Oberkampf i bulwaru Lenoir. |
Sklep ze słodkościami mistrza czekoladnika Georga Larnicola przy rue de Rivoli. |
Mistrz zaszalał. |
Droga Bee,
OdpowiedzUsuńOj coś czuję, że znalazłam bratnią duszę...Witaj! Dziękuję za podpowiedź gdzie znaleźć antykwaryczne wydania ksiazek o fotografii no i ten Wrocław...czy wiesz, że w ubieglym roku byłam tam po raz pierwszy w życiu i...zakochałam się? Pozdrawiam serdecznie, wracam do czytania Twojego bloga! Holly
Holly, strasznie się cieszę, że do mnie zajrzałaś. Z bratnimi duszami masz absolutną rację. Wygląda na to, że dzielimy wiele pasji, może nawet minęłyśmy się nieświadomie w którymś muzeum lub galerii :) Wrocław jest urokliwy i ma sporo do zaoferowania - mieszkałam tam wiele lat i nigdy nie narzekałam na kulturalną nudę. Mam nadzieję, że zawitasz ponownie do Wro, a postaram się utrwalić Twój stan zakochania :) Adres sklepiku pewnie już namierzyłaś, na wszelki wypadek podaję: 44 Rue Sévigné. Pozdrawiam ciepło. Bee
OdpowiedzUsuńEch, ci francuscy mistrzowie czekolady! Pomarzyć! Ale chętnie wrócę nawet do Prince Polo, byle we Wrocławiu :)
OdpowiedzUsuńFoko Drogo, Tobie na pewno brakuje światła, dlatego czekolada jest wręcz wskazana, żeby podnieść poziom endorfin i się na duchu :) Zanim dorwiesz się do Prince Polo we Wro, polecam inny sposób na osiągnięcie stanu błogiej szczęśliwości - tiramisu popite gorącym kakao z miodem. Po takiej dawce energii można się nawet wytarzać w śniegu ;)
OdpowiedzUsuń