środa, 7 grudnia 2011

W labiryncie Pompidou

W niedzielę Bee zaciągnęła Spidera do Centrum Pompidou, ponieważ bardzo dawno już tam nie był, więc po prostu by wypadało, przecież niedługo wracają do Polski, czas wyparowuje jeszcze szybciej niż zwykle, trzeba kondensować przeżyciami, obrazami, które zostaną na zawsze... Jakkolwiek pretensjonalnie by nie zabrzmiało - przystał.

Już na przeszklonych ruchomych schodach Pompidou zaatakowała ich intrygująca instalacja, której towarzyszył głośny, rytmiczny dźwięk bicia serca, szybki na niższych piętrach, zwalniający w miarę wjeżdżania w górę.

Bryan McCormack Preservation is Life
Wkroczyli na czwarte piętro poświęcone sztuce współczesnej po roku 1960 i zaczęło się. Długie korytarze, korytarzyki, sale, zaułki przeżyć i obrazów... :)

Sigmar Polke Cameleonardo da Willich

Z wrażenia zapomniałam spisać nazwisko autora i tytuł dzieła. Uzupełnię przy najbliższej okazji

Jean Tinguely Baluba, Drzwi

Że śpi przy rozebranych na czynniki pierwsze kobietach można zrozumieć.
Ale że w towarzystwie Picassa???

- Jak Ci się podobało? - zapytała na koniec, czyli po czterech lub pięciu godzinach od wejścia (szczęśliwi czasu nie liczą).
- Moja noga tu więcej nie postanie - odparł ponuro.

3 komentarze:

  1. To nie sen, to dogłębna analiza obejrzanych dzieł! Kontemplacja atmosfery nasyconej Sztuką! No!
    Zapraszam do nas - muzea w zimie nieczynne, za to widoki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie Ktoś zrozumiał moją metodę! Dziękuję za wsparcie. Pozdrawiam. Spider

    OdpowiedzUsuń
  3. Hihihih, ja Spidera trochę rozumiem! Sztuka sztuką ale ileż można tego na raz wchłonąć?! ;-)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...