W pierwszą niedzielę każdego miesiąca do wielu paryskich muzeów jest wolny wstęp. Bee zapragnęła po raz dziesiąty odwiedzić Muzeum Sztuki Azjatyckiej Guimet, żeby pożerać znów wzrokiem fantastyczną kolekcję chińskiej porcelany i zbyt skromną japońskiej ceramiki. Spider nie przepada za muzeami. Guimet należy do wyjątków. Z kilku powodów. Znalazł w nim, na ostatnim piętrze przy chińskich talerzach typu kraak, idealny, miękki kącik do spania. Poza tym odwiedzających jest stosunkowo mało, więc panuje cisza i spokój, a pilnujący nie są nadgorliwi, gdyż przykładowo w Petit Palais nieustannie go budzą i pytają, czy wszystko w porządku, co stresuje oraz utrudnia ponowne zaśnięcie.
Niestety, zapomnieliśmy, że 1. maja to święto pracy, zatem instytucje kultury nie pracują. Z szacunkiem ucałowałam klamkę Guimet i ruszyliśmy w dół do mostu Alma. Smutek został już po chwili rozwiany przez giełdę staroci, która rozłożyła się wzdłuż Avenue Wilson. Naoglądałam się talerzy, pater i czajniczków. Może nie o muzealnej wartości, ale zawszeć to stare i można wziąć w rękę.
Przemierzyliśmy Paryż dwuosobowym pochodem, bez chorągwi, aż do Centrum Pompidou, jak zawsze odkrywając nowe miejsca, secesyjny pasaż handlowy, piękne kamienice, imponujące budynki użyteczności jakiejś tam. Na popas zatrzymaliśmy się w ulubionej knajpce serwującej sushi.
Za drzewkiem budynek Ministerstwa Kultury i Komunikacji - pomachaliśmy, jak niegdyś przed trybuną.
W okolicach Centrum Pompidou uwieczniliśmy różnego autoramentu artystów.
Sprejowe dzieło sztuki powstaje w kilka minut:
Para poniżej miała:
- ambitny repertuar (Imagine Lennona),
- blade pojęcie o graniu,
- jeszcze bledsze o śpiewaniu - dźwięki, jakie wydobywała z siebie pani, można w najlepszym razie określić jako piski,
- wizję i odwagę :)
Państwo sprzedawali kolorową koralikową biżuterię:
Fotografie poniżej - copyright - Spider. Nie potrafiłam wybrać jednego ujęcia, bo wszystkie mi się podobają.
Rowery zwane velibami można wypożyczyć w kilkudziesięciu punktach w całym mieście, oddać w którymkolwiek w dowolnej dzielnicy. Stanowią świetną alternatywę dla metra, które jest na pewno szybsze i mniej męczące, ale pozbawia okazji zobaczenia po drodze pomiędzy Notre Dame a Łukiem Triumfalnym setek miejsc - uliczek i arterii, zaułków, parków, skwerów, poznania w praktyce imponującej topografii miasta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz