- Temperatura sywestrowego powietrza w Paryżu wynosiła 14 stopni Celsjusza, w Gif (ciekawe, kogo to obchodzi ;) 13 stopni.
- Wielonarodowościowy, wielorasowy tłum spacerowiczów na Polach Elizejskich oszacowano na 300 000.
- Telefonie komórkowe Orange, SFR i Bouygues odnotowały 500 milionów smsów wysłanych tej nocy we Francji.
Jeżeli nie wyobrażacie sobie sylwestra bez fajerwerków buchających w oszałamiających ilościach nad głową, nie przyjeżdżajcie w tym terminie do Paryża, udajcie się raczej na wrocławski Rynek, gdzie porazi Was sztuczny blask Nowego Roku. W Paryżu będziecie się musieli zadowolić wieżą Eiffla migającą bajkowo, lecz jak zazwyczaj o pełnej godzinie, i lawirowaniem w gęstwinie ludzi w górę i dół Champs Élysées.
Zeszłego roku byłam uboższa o tę wiedzę, podejrzliwa po przeczesaniu paru stron i forów w internecie, ale i pełna nadziei. Wybraliśmy się na Pola Marsowe i z niecierpliwością czekaliśmy na pokaz ogni godny stolicy. Nie doczekaliśmy się. Rozbawili nas za to młodzi Francuzi wrzeszczący, ile pary w płucach Łeee!!!! Łeee!!!! (fr. Oui! Oui!, pol. Tak! Tak!) wyrażając prawdopodobnie w ten sposób młodzieńczą akceptację dla mijającego roku i niecierpliwe oczekiwanie na nowy. Włączyliśmy się nawet do tego niesharmonizowanego chóru domagając się Łeee!!! Fajerwerków!!!! Ich brak sprawił, że pewna Brazylijka w średnim wieku i puchowym skafandrze dwadzieścia minut po północy zwróciła się do nas z pytaniem Ile minut zostało do dwunastej? Trochę była zdziwiona, gdy dowiedziała się, że przyleciała z innego kontynentu, aby przegapić północ w Paryżu.
31 grudnia roku Pańskiego 2011, o rok starsi, pełni doświadczenia i mądrości życiowej ;), po kolacji w ulubionej restauracji sushi, gdzie spodziewaliśmy się kolejki oczekujących na stolik, a byliśmy jedynymi klientami, wybraliśmy się na nocny spacer ulicami Paryża odnotowując bezludzie i pozamykane knajpki w bocznych uliczkach Saint Germain des Pres, nieco więcej bliźnich przy głównych bulwarach. Paryżanie wyjechali do Tajlandii i na Wyspy Zielonego Przylądka lub wybrali zabawę na prywatkach i w klubach.
Na rue de Seine minęliśmy wysokiego mężczyznę w czerwonym berecie postawionym na czubku głowy powtarzającego w kółko głosem bohatera kreskówki Bonne Annee, Bonne Annee, Bonne Annee... (Dobrego Roku). Życzenia przyjęliśmy, lecz na wszelki wypadek przyśpieszyliśmy kroku.
Pod Lafayette i Printemps wśród tłumu rodzin z dziećmi usiłowałam sfotografować animowane lalki na wystawach.
Udzieliliśmy parze młodych, eleganckich Francuzów wyczerpujących wskazówek, jak dotrzeć do Opery Garnier.
Z przykrością zauważyłam, że nie wszyscy spędzą ten wieczór w Operze.
Przejście Champs Élysées w poprzek nastręczyło pewnych problemów, ale przy zaangażowaniu całego ciała i uzbrojeniu w cierpliwość zakończyło się sukcesem.
Jeszcze przed północą wszystkie kosze zostały zapełnione. |
Most Alma pokonują setki zdążających z prawobrzeżnego Paryża na Pola Marsowe. Na tymże moście z doskonałym widokiem na Eiffla stanęły, jak w ubiegłym roku, garkuchnie, sprzedawcy szampana i grzanego wina, zgromadziło się mnóstwo ludzi. Wielu z nich w swej naiwności żółtodziobów liczyło zapewne na pokaz ogni. Dla niektórych skończyło się co najwyżej ogniem w gardle wskutek konsumpcji ;)
Nowy Rok przywitaliśmy na placu przed Notre Dame pod olbrzymią, tradycyjnie przystrojoną choinką w przyjemnie kameralnym gronie w porównaniu z Polami obydwoma.
O północy zamigała w oddali wieża, roztrąbiły się samochody, rozdzwoniły kieliszki, zapełniły ulice, mosty i kawiarnie - paryżanie wrócili z Wysp Zielonego Przylądka :)
Nowy Rok przywitaliśmy na placu przed Notre Dame pod olbrzymią, tradycyjnie przystrojoną choinką w przyjemnie kameralnym gronie w porównaniu z Polami obydwoma.
O północy zamigała w oddali wieża, roztrąbiły się samochody, rozdzwoniły kieliszki, zapełniły ulice, mosty i kawiarnie - paryżanie wrócili z Wysp Zielonego Przylądka :)
Ha, sześć lat temu, podczas mojego pierwszego pobytu w Paryżu też czekałam bezskutecznie na fajerwerki. Teraz już, jak większość paryżan, siedzę w domu i zapycham się ostrygami i nawet mi się podoba, choć kiedyś wydawało mi się to kuriozalnym sposobem na spędzanie tej nocy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ciebie i spidera ;)
czara
Bee, widzę, że Sylwester w Paryżu wypadł spokojniej niż w Brukseli :) Dzięki za ciekawy reportaż i bonne annee!!!
OdpowiedzUsuńCzaro, dzięki za pozdrowienia w imieniu wyrośniętych owadów i pajęczaków. Serdecznie machamy do Ciebie skrzydełkami i odnóżami :) Gdybym miała Paryż na długoterminowo, jak Ty, pewnie też bym wolała spędzić sylwester w ciepłym mieszkaniu i dobrym towarzystwie przy smakołykach (do których niestety jakoś na razie nie potrafię zaliczyć ostryg :( lub przetańczyć noc na staroświeckim balu. Wciąż jednak jestem na etapie odkrywania uroków miasta w różnych okolicznościach, więc wędrowaliśmy, czemu oczywiście bardzo sprzyjała iście wiosenna aura i była to niezapomniana noc. Mimo braku rzeczonych fajerwerków :)
OdpowiedzUsuńKatasiu, mam nadzieję, że w przyszłym roku św. Sylwester wynagrodzi Ci tegoroczne stresy :) Szczęśliwego Nowego!!
Bee, wrocławianko z Paryża. Najlepsze życzenia od wrocławianki z Wrocławia. Gdy wrócisz, będę tu nadal.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i wzajemnie Dobrego Roku!! Już niedługo będę wrocławianką w praktyce. Paryża szkoda, ale nie ma jak home sweet home i spektakle w języku polskim :)
Usuń