wtorek, 23 kwietnia 2024

O religijności?

Nie to, że zapomniałam zabrać albo naładować, bo takie sytuacje się NIE ZDARZAJĄ. Wczesnym wieczorem w mieście wyłączył mi się z niewiadomych powodów telefon i nie udało się go ponownie uruchomić... Przez jakieś 15 minut!!! I zrobiło się dziwnie... Poczułam się bezbronna, niepewna, samotna, zdana tylko na siebie, oddzielna, odseparowana od świata. Bez ochrony, obrony, towarzysza, łącznika ze wszystkimi i wszystkim, na kim, czym mogę polegać...

Zaprawdę nowoczesne technologie to nowa religia, a smartfon przejął role anioła stróża, ducha świętego, wszechogarniającego, wszechwiedzącego bóstwa, jak również funkcje modlitewnika, domowej kapliczki, przenośnego ołtarzyka... 






P.S.1. Nie mogłam zdecydować się na jedną ilustrację do tekstu, dlatego będą trzy równie atrakcyjne do wyboru... ;) 1. Patrycja Piętka "Zmierzch horyzontu zdarzeń", aktualnie na wystawie w Galerii Miejskiej we Wrocławiu. 2. Ida Karkoszka, "Patrzmy, jak umierają ludzie", ekspozycja czasowa "Z popiołów" w Zachęcie 3. Krzysztof Klimek "Opole Lubelskie, Przystanek PKS, garaż", wystawa "Teraz wolę widoki", tamże.
P.S.2. Tak, byłam znowu w Warszawie. :)
    

4 komentarze:

  1. Oj rzeczywiście. Pamiętam w jaką wpadłam panikę, kiedy w Wenecji okazało się, że zgubiłam ładowarkę i od następnego dnia zostanę bez gps i bez aparatu fotograficznego, tudzież bez info o godzinach otwarcia. Spać nie mogłam całą noc rozmyślając co to będzie, co to będzie. Moja nadzieja na pożyczenie ładowarki i podładowanie baterii spełzła na niczym, bo w całym dużym kartonie ładowarek w hotelowej recepcji nie było ładowarki do mojego Samsunga. Pomyślałam więc, iż we Włoszech może nikt nie używa Samsungów i ja zostanę taka sama i bezbronna (bez tłumacza także). Kolejny dzień rozpoczęłam od galopady przez miasto i szturmu na sklep serwisowy, gdzie wpadłam z rozpaczą wołając Aiuto, aiuto. Jak się można domyślić Samsungowe ładowarki są znane we Włoszech i już po chwili uszczęśliwiona siedziałam w barze ładując swojego przewodnika i towarzysza podróży.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiałam się z Twojej opowieści :))))) Choć momenty grozy i desperacji są oddane po mistrzowsku i absolutnie zrozumiałe :***

      Usuń
  2. Ps. za tydzień i ja będę w Warszawie, a w drugiej połowie miesiąca we Wrocku. Tym razem z ciotką, więc małe szanse na tet a tet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy, co da się zrobić w kwestii wrocławskiej... A "Z popiołów" w Zachęcie nie polecam, bo byś mi długo nie wybaczyła. ;)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...