Jesień w Paryżu to prócz deszczu również Międzynarodowe Targi Sztuki Współczesnej FIAC. Nie sposób ich przeoczyć, jeśli korzysta się z oczu i nóg, tym bardziej, że co roku zataczają szersze kręgi. Miasto obwieszone jest plakatami, wielkogabarytowe dzieła zaczepiają w tzw. przestrzeni publicznej. W Jardin des Plantes (Ogrodzie Botanicznym), Tuileriach, na Placach Vandome i Concorde. Setki dzieł mniejszych rozmiarów można podziwiać i nabywać w nawie Grand Palais, w której tego roku zainstalowali się "galerzyści" reprezentujący twórców z całego świata.
Otwarci, chłonni, gorliwi paryżanie nie przepuszczą żadnej okazji, żeby się czegoś nowego dowiedzieć, doświadczyć, zainspirować. W weekend wszystkie wymienione wyżej miejsca przeżyły oblężenie. Kilku moderatorów cudem uniknęło stratowania przez uduszenie. Kim jest moderator? Tłumaczem z hermetycznego języka sztuki współczesnej na język nieśmiałka (nieśmiałego człowieka) zagubionego w gąszczu interpretacji. Niwelatorem dystansu pomiędzy artystą i dziełem a odbiorcą. Zazwyczaj studentem historii sztuki, który przybliża zainteresowanym, "co autor miał na myśli".
Przedstawiam mojego moderatora z Ogrodu Tuileryjskiego:
Świetnie się rozumieliśmy.
Żądnych porządnej relacji z tytułami lub beztytułami dzieł, nazwiskami artystów bardzo uprzejmie odsyłam do bloga Holly.