W lipcu nie dotarliśmy co prawda na Lazurowe Wybrzeże poprzestając na Prowansji i Langwedocji, ale w grudniu dokopałam się w telefonie do zdjęć Nicei sprzed kilku lat i postanowiłam podzielić się upalnym widokiem lata oraz dziecięcego entuzjazmu graniczącego z amokiem w kontakcie z wodą tryskającą z gigantycznej fontanny... chodnikowej.
Wspaniale jest mieć takie bijące źródełko, które wprawia człowieka w radosny amok (używek pod to nie podciągamy) i pozwala zapomnieć o uciążliwościach istnienia. Dzieci uwielbiają wodę, być może przypomina im błogość okresu płodowego. Moja fontanna ma kilka ujść: muzyka, malarstwo, film, Południe Francji, Wenecja... Gdyby to było konto na instagramie, zapytałabym - a jak sprawa wygląda u Was? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz