Uwielbiam otwierać z rana na oścież okna, popychać stare, drewniane okiennice, wiedząc, że za nimi czeka bezcenne dzieło do oglądania - lazurowe niebo nad spalonymi słońcem rdzawymi dachówkami i ochrowymi kamiennymi murami oraz wewnętrzny dziedziniec z klombami kwiatów i ziół, małą szemrzącą fontanną i stolikiem kolorowo nakrytym do śniadania.
Widok już mi się zmienił, nie narzekam, gdyż jest rozległy i niebrzydki, ale za tym słonecznym, kameralnym, śródziemnomorskim będę tęsknić w pochmurne dni jesieni i zimy.
Powzdychać :)
OdpowiedzUsuńZaczynam wzdychać i jęczeć... Ach, ech, dlaczego tak ciemno i zimno, i mokro???
UsuńWidok zdecydowanie ładniejszy niż z paryskiego okna...
OdpowiedzUsuńZa to jaka u Ciebie porywająca perspektywa w górę i w dół ulicy! :)
UsuńOd tego są wakacyjne wyjazdy:) - żeby było co wspominać jak człowieka całkiem polski listopad przygniecie:)
OdpowiedzUsuńAle wiesz co? Usłyszałam kiedyś jak Wojciech Mann mówił, że w Murmańsku zapalają latarnie uliczne W SIERPNIU o 14... O Mamo.. To już sobie myślę, że nie ma co .. u nas nie jest tak źle.. A jeszcze jak takie cudne ma się wspomnienia:)
Serdeczności!
Gdyby mi przyszło mieszkać w Murmańsku, na pewno bym poszukała, zgodnie z sugestią Holly, rybaka z Le Grau lub Saint Tropez ;) Pozdrawiam ciepło :)
Usuń:):)
UsuńZdjęcie przywołuje miłe wspomnienia. Zrobiłam taki widoczek z okna w Wenecji; właściwie niewiele widać, dzwonnica pobliskiego kościółka, fragment kamiennej ściany, czerwone dachówki i nieśmiały przebłysk słoneczka. Był wczesny poranek wrześniowy. I ilekroć sobie przypomnę ten obrazek pod powiekami robi mi się cieplej na sercu. I zawsze obiecuję sobie wrócić pod tę świątynkę i popatrzeć na te dzwony. Oj, jak ja ciebie dobrze rozumiem. Ale niedługo czeka mnie spotkanie z Czarą i Holly, a to też wywołuje uśmiech i radość.
OdpowiedzUsuńNiektóre miejsca tak rezonują z naszą wyobraźnią i potrzebami, że zapadają w serce (to chyba właściwa lokalizacja dla tego przyjemnego i tęsknego odczucia) i pamięć na zawsze :)
UsuńNie zdążyłam pożyczyć Ci, Guciu, wspaniałych wakacji (podchorąży czasem nie zdąży), ale skoro wciąż są w toku i czekają Cię atrakcje przez duże C i H, i P, szybko nadrabiam: niezapomnianych wrażeń w sprzyjających warunkach atmosferycznych! Serdecznie :)
Bo toć prawda, że zdąży. Wakacje zaczynam za dwa tygodnie :), ale na zapas dziękuję.
UsuńTakie niebo nie istnieję, protestuję! Czas się pogodzić raz na zawsze - mieszkam w jakiejś gorszej Francji ;)
OdpowiedzUsuńCzaro, zaszła u Ciebie klasyczna reakcja na nieszczęście końca lata- wyparcie-bunt-rezygnacja-akceptacja ;)
UsuńJestem wciąż na wstępnych etapach tego procesu, więc w wełnianym swetrze na grzbiecie, chłodnymi palcami wystukuję pomysł: w ramach unijnego równania warunków i szans opodatkować słoneczno-lazurowe regiony na rzecz zimnych i deszczowych i skonstruować nad tymi drugimi wielką szklarnię (koniecznie na wzór Grand Palais) i dogrzewać sztucznym słońcem... :)
Latało się po Prowansjach, to się teraz marznie przy 20C... ;)
Haha! Masz rację! No ja nie narzekam, bo u nas nagle dogrzewa, mimo że dach tylko nad Grand Palais ale i tak dopisuję Paryż na listę tych do dotacji :)
OdpowiedzUsuń