Aktualna wystawa "Przestrzenie” w Zachęcie jest dla współczesnego odbiorcy nadzwyczajną okazją, żeby poddać się fascynującej zabawie i pracy z otoczeniem, kolorem, dźwiękiem oraz... czasem. Rekonstruuje bowiem historyczne działania polskich twórców z przestrzenią, tzw. environmenty, zaczynając od końca lat 50. przez 60. i 70. W ustrojowych i mentalnych odmętach PRL-u, artyści we współpracy z galeriami sztuki współczesnej w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Zielonej Górze realizowali absolutnie nowatorskie koncepcje, poszerzające zakresy oddziaływania, będące zaczątkiem późniejszych instalacji i performensów.
***
W ubiegłym roku podczas ekspozycji we wrocławskiej Fundacji Krupów widziałam kronikę filmową z lat 50. relacjonującą "eksperyment" W. Fangora i S. Zamecznika, od pierwszego do ostatniego kadru w prześmiewczym tonie. M.in. zestawiono czarne wibrujące półkole Fangora ze zmierzwioną czupryną (kołtunem?) chłopa odwiedzającego wystawę. Całości towarzyszył podkładany rechot, jak nie przymierzając w amerykańskich serialach.
Wielkie było moje zaskoczenie (poszłam bez przygotowania) i ekscytacja (większa nawet niż u wspomnianego chłopa), kiedy w Zachęcie w pierwszej sali ujrzałam rekonstrukcję tegoż "eksperymentu".
W ostatnim pomieszczeniu poświęconym dokumentacji polskich environmentów można obejrzeć także tę rzeczywiście komiczną z dzisiejszego punktu widzenia kronikę.
![]() |
Ewa Partum |